Wdrapać się na krzywą wieżę w Bolonii

Bolonia, stolica regionu Emilia Romania. Miasto wież, włoskiego romantyzmu, pomidorowego makaronu i nieskończenie długich arkad. Bolonia znalazła się na trasie naszej motoryzacyjnej wycieczki po Włoszech. Choć nie jest ona domem żadnej wielkiej samochodowej marki, nie mogliśmy jej pominąć.

Krótki plan zwiedzania:

  • czas pobytu: 3 dni,
  • środek lokomocji: własne nogi,
  • co chcemy zobaczyć: ścisłe historyczne centrum miasta,
  • budżet: nieokreślony, ale miało być ekonomicznie 😉

Miasto przemierzone piechotą

Ścisłe historyczne centrum to tzw. ZTL – zona a traffico limitato, czyli strefa ograniczonego ruchu samochodów. Z tego powodu postanowiliśmy nasze autko odstawić na gorący parking i przemierzać miasto piechotą. W słuszności naszego wyboru utwierdził nas fakt, iż sprawne poruszanie się samochodem po jednokierunkowych, zaplątanych ulicach Bolonii, obsadzonych kamerami i nadzorem policji, byłby dla nas niepotrzebnym stresem.

ZTL - zona a traffico limitato w Bolonii

Zatrzymaliśmy się w hotelu Suite Hotel Elite, z którego prostą drogą mogliśmy dotrzeć na starówkę. Zaletą tej miejscówki była nie tylko mała odległość do centrum, ale także pokój z aneksem kuchennym, dzięki, któremu sami organizowaliśmy sobie posiłki.

Zameldowani w hotelu, odświeżeni po podróży, zaopatrzeni w wodę, ruszyliśmy na pieszy podbój Bolonii. Czy był owocny? Przeczytacie poniżej. Tymczasem to jest dowód nr 1!

Plakatuffka Bolonia na piechote rekord liczby kroków

Arkady, ach arkady

Pierwszy spacer i pierwsze zaskoczenie. Niemal całą trasę na główny plac starego miasta pokonaliśmy pod arkadami. Ciągną się one w Bolonii kilometrami (w sumie liczą 53 kilometry) i choć na początku byłam zaniepokojona, że przez cień, który dają moja skóra nie zazna wystarczającej dawki słońca, to finalnie okazały się zbawieniem. Dowód nr 2 poniżej!

This slideshow requires JavaScript.

Jak powstały? W związku z coraz większym napływem nowych mieszkańców od XI wieku pojawiła się potrzeba rozbudowy budynków mieszkalnych. Podążając za nią Bolończycy nadbudowywali kolejne piętra domów, w efekcie czego powstały arkady. Choć jest to tylko efekt uboczny zabiegów urbanistycznych to portyki skutecznie chronią dzisiaj nasze głowy zarówno od udaru słonecznego, kiedy słońce pali, jak i od przemoczenia, kiedy deszcz obmywa ulice miasta. Większość arkad powstała w Bolonii pomiędzy XI a XVI wiekiem, jest to więc nie tylko praktyczne rozwiązanie dla pieszych, czy ciekawostka turystyczna, ale także zaklęty w filarach kawał historii miasta.

Starówka w remoncie

Po drodze na stare miasto minęliśmy jedną z ośmiu zabytkowych bram – Porta San Felice. Wszystkie bramy znajdują się przy ulicy okalającej historyczne centrum. Podążając tą drogą można zobaczyć je wszystkie, ale jest to raczej lepszy pomysł na wyprawę rowerową niż pieszą. Wracając do zwiedzania, po dotarciu na starówkę, dopadło mnie kolejne po arkadach (na szczęście chwilowe) rozczarowanie. Główny deptak był w remoncie. Remonty są podobno w Bolonii stałym elementem krajobrazu, ale na szczęście nie były aż tak rozległe i finalnie nie zepsuły nam przyjemności zwiedzania.

Ogromna katedra

Poruszając się dalej przed siebie dotarliśmy na główny plac starówki – Piazza Maggiore – jeden z największych rynków we Włoszech. Ulokowane są przy nim m.in: pałace, posąg Neptuna, ratusz, mniejsze placyki i place. Odbywają się tu też liczne wydarzenia kulturalne i rozrywkowe. Przy placu mieści się także olbrzymia Bazylika San Petronio. Jej ogrom widoczny jest dopiero od wewnątrz: 132 metry długości, 60 metrów szerokości, 22 nawy boczne. Wierzcie mi, to robi kolosalne wrażenie. Jeśli będziecie chcieli odwiedzić bazylikę, pamiętajcie o długich spodniach/spódnicach i okryciu na ramiona. Sama doświadczyłam, że strażnicy przy wejściu w kwestii ubioru są nieprzejednani.

This slideshow requires JavaScript.

Miasto wież i wspaniałych widoków

W sercu starówki znajduje się coś, co my wakacyjni podróżnicy lubimy najbardziej. Jeśli w mieście jest wieża, to my musimy się na nią wdrapać i spojrzeć na wszystkich z góry. Bolonia nazywana jest miastem wież, ponieważ w dawnych czasach każdy co bogatszy jegomość stawiał przy domu wieżę. Z jednej strony ze względów bezpieczeństwa, z drugiej strony z czystej próżności i „na pokaz”. Z uwagi na wątpliwe w tamtych czasach techniki budowy wież, większość (z ponad 180) uległa zawaleniu.

Obecnie wieże nadal są stosunkowo liczne, ale międzynarodową sławę zyskały dwie, znajdujące się w samym centrum – Asinelli (90 metrów wysokości )i Garisenda (47 metrów wysokości). Obie budowle zostały wzniesione w XII wieku. Obie też są KRZYWE. Dla zwiedzających dostępna jest tylko Asinelli, a pokonanie 498 drewnianych schodków prowadzących na jej szczyt wymaga nieco kondycji i odwagi. Widok z góry jest jednak wart wysiłku. Dowód nr 3 poniżej 🙂

This slideshow requires JavaScript.

Garisenda nie jest dostępna dla turystów, a ze względu na zbyt duże odchylanie się od pionu, została częściowo rozebrana.

Kompleks sakralny – połączenie 7 kościołów

Po wizycie w wieży ruszyliśmy dalej w poszukiwaniu bazyliki Santo Stefano – słynnego kompleksu sakralnego, składającego się z siedmiu połączonych kościołów, pochodzących z różnych okresów. Obowiązkowy punkt programu podczas wizyty w Bolonii. A teraz uwaga: nieświadomie minęliśmy bazylikę, cykając tylko kilka fotek na całkiem ładnym placyku z jakimś kościółkiem. Jak się domyślacie ten całkiem ładny kościółek to właśnie wejście do kompleksu sakralnego. Suma summarum, kto nie ma w głowie, ten ma w nogach. Po dokładniejszym przestudiowaniu internetu, kolejnego dnia wróciliśmy oczywiście na Piazza Santo Stefano. Było warto, bowiem znajdujące się tam muzeum, grobowce, atrium łączące poszczególne obiekty, różnorodność architektoniczna i klimat tego miejsca są niepowtarzalne.

This slideshow requires JavaScript.

Uniwersytet

Kto nie słyszał o Uniwersytecie Bolońskim niech się wstydzi i lepiej się nie przyznaje. Studiował na nim m.in nasz rodak Mikołaj Kopernik. Znany jako najstarszy uniwersytet cywilizacji łacińskiej. Posiada 23 wydziały w Bolonii oraz oddziały rozlokowane w kilku innych miastach we Włoszech i nie tylko.

Spacerując po mieście grzechem byłoby nie zwrócenie uwagi na przynajmniej kilka miejsc związanych z tym Uniwersytetem. Na trasie naszej wycieczki znalazły się m.in Wydział Fizyki, Wydział Nauk Medycznych oraz uniwersytecki ogród botaniczny. Dowód nr 4 poniżej!

This slideshow requires JavaScript.

Piękne uliczki

Bolonia to nie tylko zabytki sakralne, wieże i arkady. Zwiedzając miasto zasmakowaliśmy przepysznych lodów z najsławniejszych bolońskich lodziarni (mierząc się ze smutną koniecznością wybrania tylko kilku spośród dziesiątek dostępnych smaków). Urokliwymi uliczkami zapuściliśmy się w głąb miasta, mijając po drodze sklepiki z regionalnymi wyrobami, przepychając się pomiędzy stoiskami na ogromnym bazarze i zaglądając na stragany z gigantycznymi czereśniami i soczystymi arbuzami. Wszystko po to, by zaznać trochę prawdziwego życia w tym mieście. Nie odmówiliśmy sobie także spaceru najdłuższą i największą ulicą handlową Via dell’Indipendenza – tłoczną, duszną i jednocześnie niesamowitą.

Dowód nr 5 poniżej.

This slideshow requires JavaScript.

Polskie akcenty

W czasie naszego trzy dniowego pobytu w Bolonii nie zabrakło polskich akcentów. Oprócz wielu rodaków, mijanych przypadkiem na ulicy, już pierwszego dnia w markecie nieopodal naszego hotelu spotkaliśmy Łomżę. Jedyny piwny napitek dostępny w sklepie. Idealny na kolosalne upały, które wtedy panowały.

Słyszeliście o polskim żołnierzu Wojtku? Kolejnym polskim akcentem w Bolonii był plakat zapraszający na przedstawienie opowiadające właśnie o tym dzielnym wojaku, niedźwiedziu, który przemierzył pół świata z oddziałami generała Andersa i razem z Polakami odbił z rąk niemieckich Monte Casino.

This slideshow requires JavaScript.

Z Bolonią związanych jest więcej polskich historii, ale o tym nie tym razem. Jedno jest pewne, będąc w Bolonii warto mieć oczy i uszy szeroko otwarte 🙂

Pozdrawiam!

K.