Czy pomoc charytatywna zawsze musi być bezinteresowna?

Scrollujesz Facebooka i co chwilę wyskakują prośby o pomoc i wsparcie finansowe chorych, biednych, dotkniętych przez los dzieci i dorosłych. Coraz częściej prośby te dotyczą również zwierząt. Oglądasz posty i czujesz się źle, bo wiesz, że nie da się pomóc każdemu. Wiesz też, że największe szanse na sukces w zbiórce środków mają ci, którzy mają w sieci najwięcej znajomych, mogą liczyć na wsparcie mediów i silnych socialowych brandów.

Ja sama zazwyczaj wspieram zbiórki ludzi, których znam i którzy znaleźli się w trudnej życiowej sytuacji. Staram się pomóc i zwykle robię to jako anonimowy darczyńca. Nie chce podziękowań, niczego nie oczekuję, najważniejsza jest pomoc i osiągnięcie celu zbiórki.

Pomoc typu „give and take”

W zeszłym roku po raz pierwszy zdecydowałam się kupić jakiś przedmiot, ze sprzedaży którego dochód miał zostać przekazany na szczytny cel. Był to zestaw e-booków, których w innej sytuacji wcale bym nie kupiła. Zmobilizował mnie cel tej sprzedaży. Z jednej strony cieszyłam się, że mogę w ten sposób dołożyć swoją cegiełkę, z drugiej czułam dziwny niepokój. A może to była obawa, że ktoś posądzi mnie o interesowność, że sama siebie o to posadzę. Niewątpliwie była to taka sytuacja win-win, bo potrzebujący otrzymali pomoc, a ja dostałam jakiś przedmiot.

Czy taka pomoc się liczy?

Wielokrotnie już zastanawiałam się, czy pomoc finansowa udzielana w sposób „give and take” jest etyczna. Czy jest tak samo szlachetna? Czy to nie wstyd ofiarowywać pieniądze w zamian za coś materialnego? Kto w takim wypadku jest darczyńcą? Sprzedawca, czy kupujący?

Od tamtego pierwszego razu skorzystałam z takiej „oferty” kilka razy. Za każdym razem starałam się udostępniać informacje o akcji w nadziei, że zachęci to kogoś do pomocy. Jednocześnie zawsze towarzyszyła mi ta sama niepokojąca myśl „Czy jestem interesowna? Przecież nie potrzebuję zachęty, by bezpośrednio ofiarować pieniądze.”

Dlaczego warto pomagać?

Doszłam do wniosku, że choć w ostatecznym rozrachunku to sprzedawca, który przekazuje dochód ze sprzedaży przedmiotów, jest darczyńcą, to podobne akcje są super sprawą. Mam wrażenie, że w takich zbiórkach wszystkie strony są wygrane:

1. darczyńca, bo buduje swój pozytywny wizerunek firmy zaangażowanie społecznie,

2. obdarowany, bo uzyskuje potrzebna pomoc,

3. nabywca, bo jego pieniądze wspierają szczytny cel, a do jego rąk trafia przedmiot (nagroda).

Szczególnie fajna jest sytuacja, kiedy np. zakupy były zupełnie spontaniczne, wcześniej nieplanowane i wywołane chęcią wsparcia akcji.

A co zrobić, jeśli pojawiają się myśli o własnej interesowności? Można zakupiony przedmiot komuś podarować, bliskiemu lub również potrzebującemu.

Przykłady akcji „give and take”

Na koniec chcę Wam podsunąć przykłady akcji sprzedażowych o celu charytatywnym. Myślę, że warto o nich mówić i w nich uczestniczyć.

Rogalove.pl – marcińskie rogale, które możesz zamówić dla siebie lub kogoś i w ten sposób wesprzeć zbiórkę środków dla dzieci chorych na białaczkę.

Piżama ze Sleepless in Warsaw – kocham piżamy od Sleepless, mam już sporą kolekcję i obserwuję profil marki w mediach społecznościowych. Ostatnio brand poczynił wspaniały krok w stronę pomocy potrzebującemu chłopcu. Cały dochód ze sprzedaży przedmiotów z działu outlet zostanie przekazany potrzebującemu dziecku.

Gadżety od Mamaginekolog.pl – dobra bransoletka, frotka i pomadka to gadżety, które możemy kupić uznanej Mamy Ginekolog. Są doskonałe na prezent dla mamy, siostry lub koleżanki, a dochód z ich sprzedaży zasila konto Fundacji Medycyny Prenatalnej im. Ernesta Wójcickiego.

Lullalove.com – uwielbiam właścicielkę tej marki produktów dla mam i dzieci. Śledzę Lullalove w social media i wiem, że twórczyni chętnie wspiera akcje charytatywne. Raz na jakiś czas w zamian za pomoc na dowolny cel można uzyskać rabat na zakupy w sklepie Lullalove.

Siepomaga.pl – nie każdy wie, że pomagając w zbiórkach na tym portalu, możesz otrzymać coś w zamian, a mianowicie odliczyć sobie datki od podatku.

Pomagajcie, bo każda pomoc się liczy!

K.