Przerwa na reklamy. Najgorsze reklamy TV z udziałem znanych twarzy

Ostatnio rzadko mam okazję oglądać telewizję. Jeszcze rzadziej mam czas, a tym bardziej ochotę na oglądanie reklam. Ale nadszedł w końcu taki wieczór, kiedy leżę na kanapie, oglądam jednym okiem tysięczną emisję Iron Mana, a w przerwie lecą reklamy.

Trwa przerwa na reklamy …

… a ja patrzę i nie wierzę w to, co widzę. Nie wierzę w to, że Kuba Wojewódzki reklamuje oranżadę. Lecz nie chodzi tu wcale o oranżadę. Produkt jak każdy inny, ale chodzi o tę jaskrawą kreację i treść, która miała być zabawna, a jest (o losie) Autentycznie Naj(gorsza)?

Moje zdumienie nie mija jednak z chwilą, gdy z oczu znika pan Wojewódzki w szortach, bo już wita mnie kolejna znajoma twarz – Małgosia Socha wkracza do Agata Meble. W głowie rodzi się pytanie: Serio? Czy do prawdy Pani Małgosia i jej Fifi zostały stworzone by leżeć i pachnieć? Trzeba przyznać, że zaskakująca jest cała seria reklam teamu Agata Meble & Małgorzata Socha. Twórcom gratuluję konsekwencji 😉

To jednak nie koniec farsy. Bo już po chwili nie mogę dać wiary, że Ania Starmach używa wyłącznie tuńczyka Rio Mare. Nie dlatego, że tuńczyk nie jest dobry, bo tego nie sprawdzałam, ale pani Ania brzmi tak mało przekonująco… i jeszcze ten dziwny pogłos.

Skoro już jesteśmy przy gotowaniu, to gładko przechodzimy do malowania (proste!). Obie te dziedziny „zgrabnie” łączy pan Modest Amaro, który jak sam twierdzi, równie dobrze zna się na gotowaniu, co na wyborze farb. Co więcej, zna się również na formaldehydach… Rany, nie wiem czym są formaldehydy, ale sprawa brzmi niezwykle poważnie. Na plus jest to, że w porównaniu z poprzednim spotem i „imponującą plamoodpornością” widzę postęp!

Powoli odczuwam już wyraźny przesyt, więc na deser wjeżdża jeszcze Artur Żmijewski i Gomez.pl… Coż za kreacja i jaki scenariusz! Ufff… to już zakrawa na przesadę. Choć z drugiej strony od razu wzięłam do ręki telefon żeby sprawdzić co to jest to Gomez.pl.

Seria niefortunnych zdarzeń. Jak pragnę zdrowia. I tak sobie myślę, że coraz głośniej mówi się o influence marketingu. Mówi się o tym jak o rewolucji, a przecież on (marketing znanych twarzy) jest prawie tak stary, jak idea reklamowania produktów. Chcemy korzystać z tego z czego korzystają osoby nam znane. Nawet jeśli tylko wydaje nam się, że je znamy. Siła rekomendacji jest ogromna. To jakby potwierdzenie wartości produktów i usług. Jeśli dodatkowo są to dobra luksusowe, to już w ogóle ich pragniemy, bo do tego aspiruje nasze ego.

Skuteczność marketingu influencerów polega na tym, że odbywa się w rzeczywistości wirtualnej, wszechobecnej w naszym życiu i śledzącej nas na każdym kroku. No dobrze, ale czy to oznacza, że stary marketing znanych twarzy jest skazany na śmierć? Czy to przypadek, że te reklamy w TV są tak słabe, że doganiają spoty radiowe. A może agencje uznały, że „Nie ważne jak mówią. Ważne żeby mówili.” i wypuszczając takie produkcje liczą na efekt wiralowy? Czy da się jeszcze coś zrobić, by przerwa na reklamy nie przybliżała człowieka do depresji i załamania nerwowego? Oceńcie sami.

K.