plakatuffka szlakiem austriackich winnic

Szlakiem austriackich winnic

Austria – piękny, niewielki, zielony kraj, narysowany od linijki. Kiedy w maju pojawiła się szansa na kilkudniową wycieczkę do Austrii, nie wahaliśmy się ani chwili. Dla zmęczonych codziennością w wielkim mieście, doliny Dolnej Austrii wydawały się wręcz idealne na majówkowy odpoczynek. Wyruszyliśmy więc w podróż szlakiem austriackich winnic. Kiedy w Polsce przyroda dopiero budziła się do życia, tam wiosna była już w pełni. Zieleń, czyste powietrze, życie mieszkańców toczące się w lekko zwolnionym tempie, z pewnością sprzyjały relaksowi i oderwaniu się od rzeczywistości. Choć w regionie znajduje się wiele małych miejscowości, które nie dostarczają rozrywek nowoczesnego świata, to wręcz nie sposób się tam nudzić. Region Wachau słynie z produkcji białego wina, musujących Sektów oraz… moreli. Nad brzegami Dunaju ulokowanych jest wiele urokliwych miasteczek, a co drugie wniesienie zdobi twierdza lub klasztor. My mieliśmy szczęście odwiedzić to cudowne miejsce podczas dorocznego festiwalu wina.

Idealna destynacja dla Polaka

Dolina Dunaju to dla Polaka wręcz idealna destynacja na krótki wypoczynek z dala od zgiełku miast. Piękno przyrody, specyficzny górski mikroklimat, sporo atrakcji i tylko 8 godzin jazdy z Warszawy. W tym rejonie każdy znajdzie coś dla siebie. Miłośnicy większych miast spokojnie mogą udać się przy okazji do Wiednia, który oddalony jest tylko o ok. 80 km. Autostradą to dosłownie chwila drogi. Dolina Dunaju to kierunek chętnie wybierany przez Niemców i Austriaków, fanów turystyki pieszej i rowerowej. Tutejsze miasteczka zapewniają bowiem szeroki wybór dobrze opisanych ścieżek i tras wycieczkowych.

Dolina Dunaju ruiny zamku

Podczas naszej podróży zdecydowaliśmy się na pokonywanie odległości samochodem, ale wokół było mnóstwo amatorów pieszych i rowerowych wycieczek. Grafik mieliśmy napięty, dzięki czemu udało nam się odwiedzić kolejne miasta i atrakcje, które być może szerzej opiszemy w oddzielnych wpisach.

  • Krems – najstarsze winne miasto w Austrii, wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO;
  • Melk – miejscowość z barokowym klasztorem opactwa benedyktynów, położonym na skarpie nad Dunajem;
  • Spitz – przepiękne miasteczko znajdujące się w samym sercu regionu Wachau;
  • Burgruine Aggstein – ruiny zamku z XII wieku, położone na szczycie wzgórza, na prawym brzegu Dunaju;
  • Stift Gottwieg – rozległe opactwo benedyktyńskie na szczycie góry, skąd roztacza się wspaniały widok na dolinę rzeki;
  • Maria Taferl – miasteczko słynące z bazyliki na wzgórzu, miejsca uzdrowień, obecnie często odwiedzanego przez pielgrzymów;
  • Durnstein – tzw. miasto widokówkowe, znane z roztaczających się tam najpiękniejszych i niepowtarzalnych widoków na dolinę Dunaju;
  • Weissenkirchen – niewielka miejscowość z XIV wiecznym kościołem warownym, górującym nad miastem;
  • Langenlois – leżące w południowo wschodniej części regionu Waldviertel, gdzie lessowe gleby oraz łagodny klimat sprzyjają uprawie wina. Atrakcją turystyczną miasta jest tzw. LOISIUM zaprojektowane przez amerykańskiego architekta Stevena Holla. Znajduje się tam jedna z największych winotek w Austrii oraz muzeum, oferujące zwiedzającym niezwykłą podróż do świata wina;
  • Zamek Artstetten – letnia rezydencja cesarskiej rodziny. Miejsce wiecznego spoczynku arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego żony Sophie, ofiar zamachu w Sarajewie w 1914 roku.

Hotel nad brzegiem Dunaju

Podczas naszej wycieczki mieliśmy okazję zatrzymać się w dwóch hotelach. Pierwszy to Gasthof Prankl w miejscowości Spitz, ulokowany w niedalekiej odległości od rzeki, nieco droższy, ale oceniony jako znakomity. Zaoferował nam bardzo ładny dwupokojowy apartament z przepięknym widokiem na Dunaj oraz przyzwoitą kolację. Spędziliśmy tam jedną noc, a wieczór umilił nam spacer wąskimi uliczkami miasta i panorama okolicznych winnic.

Kolejnych kilka nocy spędziliśmy w Fischwirtshaus Landmotel Die Donaurast i choć sam hotel był bardziej budżetowy i akurat trwał wokół niego remont, to widok z okna był wręcz niesamowity. Balkon naszego niewielkiego pokoju znajdował się bowiem tuż nad rzeką. Dzięki temu mogliśmy obserwować przepływające Dunajem statki i barki. Śniadania oferowane przez hotel były OK. Jedynymi niedogodnościami pobytu były: mały zasięg sieci WiFi, wyłącznie niemieckojęzyczna obsługa i nieco zimny pokój (był to początek maja, pogoda choć słoneczna, nie rozpieszczała temperaturą, a kaloryfery w kwaterach były mało wydajne).

Najsławniejsze winnice i dżemy morelowe

Dolina Dunaju WachauDolina Wachau to mekka dla fanów białego wina. Cały region został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO, jako obszar trudniący się uprawą winorośli i produkcją wina od 2000 lat. Południowe stoki tamtejszych wzgórz obrośnięte są winoroślami, które czerpią każdy najmniejszy promyk słońca. Stoki północne, to z kolei raje morelowe. Produkcja wina opiera się tu o gatunki, takie jak Grüner Veltliner (52% produkcji), Riesling (16%) oraz inne białe szczepy. Najsłynniejsze winnice regionu, które udało nam się odwiedzić to Gritsh oraz Domane der Wachau. Należy dodać, że każdy odwiedzający może spróbować wybranych win oraz zakupić dowolną ich ilość. Producenci oferują jednak tylko najmłodsze roczniki, a to z banalnej przyczyny – kolejne roczniki są w całości wyprzedawane w roku ich produkcji.

Jedzenie – najesz się za grosze, ale warto zadbać o wcześniejszą rezerwację

austria heurigerDolna Austria to nie tylko miejsce, gdzie możesz się pysznie upić. Możesz tam również dobrze zjeść i to za całkiem rozsądne pieniądze. Ekologiczna świnka, szparagi, mięsne sałatki, „wursty” i wiele wiele innych specjałów, aż do przesytu. To wszystko znaleźć można w tzw. heurigerach. Odwiedzając region Wachau można zapomnieć o obiedzie, czy kolacji w restauracji, bo choć w miastach takowe funkcjonują, to zwykle świecą pustkami, a ich liczba i zróżnicowanie także nie daje dużego wyboru. Znacznie lepiej wybrać się do gospody – heurigera, w której gospodarz serwuje posiłki i wino własnej produkcji. Co ciekawe, gospody te działają w oparciu o specjalne licencje. Czas ich działania w ciągu roku jest określony, a w miastach gdzie jest ich kilka gospodarze przyjmują gości według zaplanowanego grafiku. W jednym czasie otwarte są np. tylko jedna, dwie gospody. Później następuje zmiana i swojego heurigera otwiera kolejny gospodarz. Możemy domyślać się, że jest to rodzaj umowy pomiędzy gospodarzami, aby zapewnić możliwość zysku wszystkim prowadzącym tego typu biznes. Heurigerowe jadłodajnie są zwykle ogromne, co nie przeszkadza, by wieczorami zapełniały się ludźmi. Można odnieść wrażenie, że schodzą się tam wszyscy okoliczni mieszkańcy. Atmosfera tego miejsca jest z tego powodu wręcz niepowtarzalna.

Z powodu dużego zainteresowania i limitowanej działalności heurigerów, watro z wyprzedzeniem zarezerwować sobie miejsce na wieczorny posiłek. Szczególnie jeśli, wybierasz się tam z grupką znajomych czy rodziną. W czasie festiwalu wina, w trzech kolejnych miejscowościach nie udało nam się znaleźć ani jednego stolika dla 4 osób.

Jeśli dbasz o linię, to wadą jedzenia serwowanego w hurigerach jest niewątpliwie to, że prawie wszystkie dania są smażone, serwowane w panierce, okraszone tłuszczykiem, a sałaty i sałatki zawierają sporą (naszym zdaniem zbyt dużą) ilość octu. Wiener Schnitzel jednak jest obłędny i watro nagiąć swoją dietę, by go skosztować. Szczególnie polecamy, go w sprawdzonym przez nas miejscu – Manfred u. Christine Hold.

Reasumując, dolina Dunaju, region Wachau, polecam 🙂

 K.