Matko jednego dziecka, jesteś śmieszna!

Ten wpis dedykuję samej sobie i do siebie samej kieruję swoje słowa, a robię to tylko po to, by móc nabrać do życia większego dystansu. Do życia i do macierzyństwa, którego doświadczyłam, będąc mamą jednego dziecka, teraz dwójki dzieci i mamą, która trzeciego dziecka już nie planuje.

Kiedy byłam w pierwszej ciąży, marzyłam o chwili, w której wezmę w ramiona moje maleństwo. Maleństwo, które z zadziwiającą siłą kopało mnie od środka i nie dawało zmrużyć oka. Mówili mi wtedy: ciesz się, póki mały jest w brzuchu, potem będzie już tylko gorzej. Ja nie wierzyłam. Nie wyspałam się na zapas, nie leżałam do góry brzuchem, nie wykorzystywałam przywilejów kobiety w ciąży i oto po 9 trudnych miesiącach pojawiło się pierwsze, wyczekiwane dziecko.

Jakie było i jest to dziecko? Mówią na takie dzieci, że są wymagające 😉 Pobudki o 5 rano, noszenie do bólu kończyn i kręgosłupa, jęki, stęki, krótkie drzemki, zmartwienia, kłopoty, kłopociki. To oczywiście nie wszystko. Najważniejsza w tym wszystkim była miłość, radość i spełnienie w roli mamy.

Świat oczami matki jednego dziecka

Byłam matką jednego dziecka i myślę sobie, że narzekając na trudy rodzicielstwa, byłam śmieszna. A dlaczego? Już wyjaśniam.

Doskwierały mi wczesne pobudki i krótkie drzemki.

Przeszkadzały mi nocne pobudki na karmienie tuż po północy.

Doskwierała mi samotność na urlopie macierzyńskim.

Doskwierało mi czytanie książeczek po 5 razy z rzędu i 4 godziny dziennie non stop.

Męczyły spacery z wózkiem.

Oddałbym wszystko (wtedy), by zjeść spokojnie posiłek z mężem, albo nawet wyjść do restauracji lub kina.

Szczepienia rujnowały mi portfel, a stres przy wizycie szczepiennej wydawał się niewyobrażalny.

Ciągle sprzątanie zabawek i kosz z klockami na stałe wkomponowany w idealnie czystą wcześniej przestrzeń pokoju dziennego.

I to gotowanie dwóch obiadów: dla nas i dla dziecka osobno.

Mimo tego wszystkiego marzyłam o drugim dziecku. I wiecie co, udało się. Na świat przyszedł drugi syn. Spełnienie marzeń, dopełnienie rodziny. Mówili: drugie dziecko jest zwykle spokojniejsze, mniej wymagające. Hehehe nie nie nie, drugie dziecko jest po prostu inne. Zostałam mamą dwójki i teraz śmieje się z samej siebie z czasów, kiedy miałam tylko jedno. Jak mogłam wtedy narzekać, skarżyć się. Z dzisiejszej perspektywy wtedy byłam panią życia i swojego czasu. Nie było zmartwień związanych z chorobami, miałam przy boku męża do pomocy w weekendy i w nocy. Wszystko było kwestią organizacji i odpowiedniego planowania czasu.

Kiedy perspektywa się zmienia?

Druga ciąża już na wstępie zaczęła się gorzej niż pierwsza, a tendencja ta utrzymała się do samego końca.

Po narodzinach drugiego wczesne pobudki nabrały zdwojonej siły i zaczęły coraz częściej wkradać się w porę nocną. A kiedy jedno dziecko budzi się z krzykiem, Ty błagasz Boga, by nie obudziło się drugie.

Pobudki na karmienie już nie zaczynają się tuż po północy. One zaczynają się już o 22:00.

A drzemki w ciągu dnia? Chyba już nie wiesz co to drzemka. Nawet jeśli mniejsze zaśnie, to większe wyciągnie akurat swoją najgłośniejszą zabawkę… i koniec spania.

Samotność już Ci nie doskwiera. Między innymi dlatego, że co najmniej raz w tygodniu widzisz się z ludźmi w przychodni. W zasadzie z recepcjonistką przybijasz piąteczkę na wejściu.

Przy dwójce nikt nie zajmie się dzieckiem, byś mogła odpocząć, bo Twój mąż już jednym się zajmuje. Ta sama zasada dotyczy pory nocnej.

Już nie marzysz, by się wyspać. Marzysz o tym, żeby noc wreszcie się skończyła, wypatrujesz za oknem świtu i prosisz, żeby kawa była wystarczająco mocna.

Już nie czytasz książeczki po 5 razy dziennie. Teraz czytasz starszemu, karmisz młodsze, a nogą wycierasz plamy na podłodze.

Co ze spacerami? Spacery to istna siłownia. Jedno pchasz przed sobą, drugie ciągniesz za rękę za sobą. Wsiadanie do autobusu masz opanowane do perfekcji i oby tylko nikt nie chciał Ci pomóc, bo runie cały misterny plan.

Przy dwójce dzieci nie marzysz o wspólnym posiłku we dwoje. Marzysz o tym, żeby w ogóle coś zjeść z talerza, a nie prosto z opakowania i to przy pomocy dwóch rąk i sztućców.

Szczepienia już Cię tak nie stresują, bo stresuje Cię to, że z powodu kolejnej infekcji musisz znowu przełożyć wizytę w przychodni. Wciąż zastanawiasz się, czy dwa dni zdrowia w miesiącu wypadną akurat wtedy, kiedy macie iść na szczepienie.

Zabawek już w zasadzie nie sprzątasz, bo Twój pokój dzienny zamienił się w bawialnię, a klocki, piłki, puzzle i tory opanowały całą domową przestrzeń. Machasz ręką i odwracasz wzrok.

Zamiast gotowania dwóch obiadów, teraz gotujesz trzy: dla Was, dla starszego i papkę dla najmłodszego, a i tak wszyscy są najbardziej szczęśliwi, jak zamówicie pizzę.

Wymianiać dalej?

Czy mogłam uniknąć śmieszności?

Czy jednak będąc mamą jednego dziecka i mając dzisiejszą wiedzę, mogłam być mniej śmieszna w swoich narzekaniach? Nie mogłam. A to dlatego, że nie da się nikogo przygotować na to, co będzie. Nikt Ci nie uwierzy, jeśli powiesz, że z dwójką będzie gorzej… no dobra, powiedzmy, że będzie inaczej. Bo trzeba tego doświadczyć, trzeba to przeżyć i nauczyć się na własnej skórze. Poza tym, czy gdybym wiedziała jak będzie, to postąpiłabym inaczej? Czy zrezygnowałabym z drugiej ciąży? Czy mogłam się lepiej przygotować? Nie, nie, nie i wiecie co, to jest super. Macierzyństwo też jest super, pomimo trudów jest mega najlepszym doświadczeniem w życiu. Ważne jest tylko to, by umieć się do pewnych spraw zdystansować, umieć odpuścić i cieszyć się chwilą, bo ona minie i za jakiś czas będziesz ją wspominać z łezką wzruszenia i tęsknoty w oku.

Myślę też, że nie każdy ma takie odczucia i doświadczenia jak ja. Dla niektórych drugie dziecko jest łaskawsze i wprowadza mniejsze zamieszanie. Są tacy, którym dzieci w ogóle nie dają popalić. Są też tacy rodzice, którzy mają znacznie gorzej.

Ale kocham być mamą dwójki!

Na koniec dnia jednak patrzę na swoje małe Skarby, które dzięki Bogu kochają swoich rodziców i siebie nawzajem siłą magiczną i nie zamieniłabym tego na nic innego na świecie.

Czuję, że mimo wyczerpania, to dzięki temu co się teraz dzieje, jestem silniejsza, mądrzejsza i jednak szczęśliwsza. Teraz mam nie jedno, a dwójkę wspaniałych i zdrowych dzieci, dla których jestem najlepszą mamą, jaką mogłyby mieć.

K.